Obsydian
Jennifer L. Armentrout

SERIA LUX
Obsidian Onyx Opal Origin Opposition

Przed przeczytaniem “Obsydianu” zdążyłam naczytać się na Internecie, bardzo sprzecznych opinii. Część osób zachwycało się lekkim językiem i bardzo wciągającą miłosną historia oraz ciekawymi bohaterami, inni zaś zarzucali powieści schematyczność, a nawet plagiat. Jaka więc jest ta książka? Myślę, że warto się przekonać na własnej skórze.

Piękna twarz. Piękne ciało. Koszmarny charakter. Święta trójca przystojnych chłopców.

Katy na pierwszy rzut oka nie jest porywającą bohaterką. Jest raczej mało przebojowa i towarzyska, dlatego, gdy po śmierci Ojca przenosi się na stałe do Zachodniej Virgini, jest mocno przybita. Wizja nowej szkoły sprawia, że woli uciekać się do książkowego świata. Do czasu jednak- gdy poznaje swojego niebywale przystojnego sąsiada budzi się w niej druga natura: odważna, błyskotliwa i zadziorna. Daemon zmieni jednak nie tylko jej zachowanie.

-Sprawdziłem twojego bloga.
 -Znowu mnie prześladujesz, jak widzę. Mam zdobyć zakaz zbliżania się?
 -W twoich snach, Kotek. O, czekaj, już w nich występuję, prawda?
 -W koszmarach, Daemon. W koszmarach.

Pomijając oczywisty fakt, że Deamon to ciacho, byłoby zbyt nudno gdyby jego niezwykłość nie wykraczała ponad piękne oczy i cięty język. Zróbmy szybki przegląd bohaterów powieści typu paranormal romance. Co to mogłoby być? Wampir, robot, mutant, wilkołak, czarodziej? A co powiecie na kosmitę? Powiem szczerze- tego bym się nie spodziewała, ale jednak pani Armentrout zrobiła mi tą niespodziankę, wprowadzając do powieści, co prawda nie zielonych i paskudnych, ale przystojnych i świecących przybyszów z obcej planety.

-Zauważyłaś, że uwielbiam wyzwania?
-Ja też, Daemon. Ja też.

Między naszymi bohaterami zawiązuje się bardzo ciekawa relacja, niezwykle trafnie oddająca powiedzenie:„kto się czubi, ten się lubi”. Para bowiem przekłóca się niemiłosiernie, by jednocześnie budzić w sobie nawzajem niezwykle uroczy rodzaj miłości i pożądania.

Sympatia i pożądanie nie mają ze sobą nic wspólnego.

Przygody przedstawione w powieści nie są jednak tak schematyczne jak można by się spodziewać. Katy, Demona, Dee (która jest jednocześnie kosmiczną siostrą i przyjaciółką) spotkają różne przeciwności związane z powstawaniem międzygalaktycznych stosunków. Trudno w końcu przewidywać, że dziwne istoty są przez wszystkich miłe widziane w Zachodniej Virgini (i nie tylko).

Ta dziewczyna oznaczała kłopoty. Kłopoty zapakowane w małą paczuszkę z przeklętą
kokardką. A co najgorsze, była rodzajem kłopotów, które mi się podobały.
                                                                                       

Podsumowując- „Obsydian” to książka przyjemna i wciągająca, która mimo iż nie jest niesamowicie błyskotliwa i oryginalna (romans głównych bohaterów jest dość schematyczny)  z jakiś niewiadomych przyczyn porywa nas i nie chcę puścić, aż do ostatniej kartki. Postacie w powieści wzbudzają sympatię, choć równie często nas irytują (oprócz Demona, on nie należy do osób, które mogą irytować- Jego po prostu należy wielbić). Polecam sięgnąć po te dość kontrowersyjną pozycję, żeby przekonać się czy kosmiczny romans jest czymś dla nas czy może jednak nie. Ja równie chętnie przeczytam kolejne części serii.

/Aniela