Zawsze myślałam, że moje życie nie jest ciekawe. Wyobrażałam sobie, że nigdy nie stanie się interesujące. Takie rzeczy dzieją się tylko na filmach. Ja, siedząc na kanapie z kubkiem herbaty i książką w ręku, nie stanowiłam materiału na bohaterkę. Niemożliwe było by moje życie stało się pełne akcji, pościgów, tajemniczych gier. Myliłam się i to bardzo.
Stoję nad przepaścią. Nie taką dosłowną, lecz prawdziwą dziurą w ziemi. Stoję i patrzę się. Czekam mimo, że nie mam czasu. Czakem na grom z nieba, który powie mi co wybrać. Tylko to mnie uratuje. Tylko nadprzyrodzona siła może mnie uratować.
Stoję, czekając na cud. Lecz wiem, że nie nadejdzie. To ja muszę zdecydować. To ja muszę wybiarać i ponieść tego wszelkie konsekwencje. Ja będę za to obwiniana.

Odpowiedzialność mnie przytłacza. Wybór wydaje się niemożliwy. Moje myśli gnają, starają się wybrnąć z tej sytuacji. Zawsze im się to udawało. Zawsze znajdowały rozwiąznie, nawet na najtrudniejsze pytania. Lecz może jednak nie zawsze. Bo jak można wybierać pomiędzy miłością a powinnością?



----------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak krótko. Postanowiłam dzisiaj wstawić coś zupełnie nowego. Od jakiegoś czasu piszę opowiadanie, coś w rodzaju książki, ale nie chcę tego jeszcze nazywać książką. Dziś dodaję prolog, może Was to zainteresuje i będę  bardzo wdzięczna za komentarze.


/Anonimowa Poetka