Dzień dobry! Na wspaniałym blogu Monicas books ujrzałam bardzo otwarte zaproszenie do herbacianego tagu, z którego jako osoba wiecznie związana z herbatą postanowiłam skorzystać. Mam nadzieję, że przyjemnie będzie się wam czytało moje herbaciane odpowiedzi. Już bez zbędnego gadania- zapraszam do czytania.
CZARNA HERBATA, czyli twój ulubiony
klasyk.Z
klasyki literatury mam paru faworytów, ale skupię się na jednej książce, którą czytałam
ostatnimi czasy. Będzie to „Mistrz i Małgorzata”, znana wam pewnie jako szkolna
lektura. Jestem zakochana w tym diablim miszm-maszu, symbolicznie opisującym niedomogi
skorumpowanego i pozbawionego często moralności społeczeństwa. Wielbie, kocham.
ZIELONA
HERBATA, czyli książka tak
nudna, że przy jej czytaniu zasypiasz.Może wstyd
się przyznać, ale „Potop” i „Krzyżacy” zajmują wspólnie, niechybne miejsce
pierwsze. Nie wiem czy coś ze mną nie tak, ale przez te dwa dzieła autorstwa
Henryka Sienkiewicza przebrnąć w stanie nie jestem, a nad „Potopem”, którego
aktualnie meczę zasypiam regularnie. Mimo iż powieści historyczne są blisko
mego serca, te dwie działają na mnie lepiej niż kołysanki czy szklanka ciepłego
mleka.
CZERWONA
HERBATA PU-ERH, czyli książka w której
bohaterowie ciągle się przemieszczają.„Zwiadowcy”?
„”Zwiadowcy”! Podaję całą serię, bo nie mogę się zdecydować w której książce tego
przemieszczania się jest najwięcej. Nasz uroczy Will przez wszystkie tomy zwiedza
niemalże wszystkie możliwe krainy wzdłuż i wszerz. Chyba właśnie przez to ta seria,
mimo iż ma lepsze oraz gorsze momenty, jest taka pasjonująca.
HERBATA
OOLONG, czyli książka, której
poświęca się zbyt mało uwagi.„Biała jak
mleko, czerwona jak krew”. Zdecydowanie! Czytałam tą książkę zanim w ogóle zrobiło
się o niej głośno w internetowych kręgach. Teraz mimo iż już bardziej popularna,
jest mniej rozpoznawalna niż na przykład genialne książki Johna Greena. Przykre
to, bo podobna w tematyce do osławionych „Gwiazd naszych wina”, na jej podstawie
stworzono również zrecenzowany tu film.U nas w kraju, jednak naprawdę niewiele osób słyszało
o tym dziele. Opowiada ono o losach nastoletniego chłopaka, widzącego świat przez
pryzmat kolorów, który zakochuję się w pięknej rudowłosej dziewczynie dotkniętej
poważną chorobą. Jeżeli kiedykolwiek będziecie mieli okazję sięgnąć po tą
książkę- zachęcam serdecznie.
BIAŁA
HERBATA, czyli książka
niezasłużenie popularna.Moim prywatnym,
mało obiektywnym zdaniem- „Szeptem” autorstwa Becci Fitzpatrick. Nie wiem
dlaczego, ta książka nie porwała mnie zupełnie. Nie zachęciła mnie do
kontynuowania serii, skończyłam ją na pierwszym tomie. Nie do końca umiem
stwierdzić dlaczego. Postacie, zwłaszcza główna bohaterka irytowała mnie
niezmiernie, cała historia wydała mi się niedopracowana. Historia tej
niesamowitej miłości nie przekonuję mnie, mimo iż wiem i osobiście znam wielkie
fanki tej serii.
HERBATA
YERBA MATE, czyli książka, przy
której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.W mojej
karierze było chyba kilkanaście takich książek, ale warto wspomnieć o „Tunelach”
duetu panów Gordona i Williamsa. Pierwszy tom tej bardzo nierównej serii
(przynajmniej według mnie) nużył mnie
tragiczne i zanim przebrnęłam przez te parę pierwszych rozdziałów przeżywałam
istną katorgę. Cała historia rozkręca się
w prawdziwie żółwim tempie, a mknąć zaczyna dopiero niedługo przed końcem tomu
pierwszego.
HERBATA
ZIOŁOWA,
czyli książka, którą czytano ci na dobranoc gdy byłaś mała.Baśnie wszelkiej maści i rodzaju do których pałam miłością niezmienną do
dziś. Gdybym miała wybrać jeden zbiór zapewne była by to ślicznie ilustrowana „Złota
księga bajek”, która wciąż stoi w mojej biblioteczce. Szczególnie lubię ją za
podział całej książki na różne części- dotyczące zarówno autorów jak i krajów z
których poszczególne opowieści pochodzą.
HERBATA
OWOCOWA,
czyli twoja ulubiona lekka książka.Wybór
trudny, ale chyba jednak postawię na „Obsydiana” i całą tą pokręconą serię.
Gdzieś już na blogu pisałam (jak dotąd pojawiły się tutaj dwie recenzje
tomiszczy z serii LUX) jak to z tymi książkami jest. Niby cała ta historia jest
bardzo schematyczna (no dobra, Ci kosmici to tak niekoniecznie, ale cała budowa
powieści i owszem), ale jest w niej coś, a raczej ktoś kto trzyma to w całości i
sprawia, że chcę spędzić szare wieczory właśnie przy tej lekturze.
ICED TEA, czyli książka, która
zmroziła ci krew w żyłach.Kolejna
trudna decyzja, postawię jednak na świeżą książkę której recenzja powinna
pojawić się w najbliższym czasie. „Obca” na której podstawie powstał genialny
serial „Outlander”. Wybór to dość dziwny, bo książka ta oględnie rzecz ujmując w większej
części to wielopłaszczyznowy romans, ale nie brakuje w nim szybkich zwrotów akcji i niespotykanych przygód. Samo umiejscowienie większości akcji w Szkocji stojącej na
progu regularnej wojny z anglikami, ale również i zajęcie głównej bohaterki, która
para się trudną niebezpieczną profesją medyka.
Powieść właśnie przez te wątki robi się niezwykle pasjonująca i mrozi krew w naszych
żyłach niczym mrożona herbata wypita duszkiem.
ROZLANA HERBATA, czyli
kogo taguję.Jako, że to pierwszy tag jaki udało mi się zmęczyć (ale
podoba mi się to bardzo- wnioskuję więc , że nie ostatni) nie mam zielonego
pojęcia kogo nominować. Idąc, więc za przykładem, odgapiając paskudnie również zachęcam
wszystkie zabłąkane owieczki, jeżeli chca i spodobała im się ta zabawa do wzięcia
w tym procederze udziału. Bardzo chętnie poczytam odpowiedzi innych książko, a
może również i herbatocholików. / Aniela
Bardzo oryginalny tag i jakie piękne zdjęcia. Nabrałam ochotę na herbatę!
OdpowiedzUsuńDziękuję , że odpowiedziałaś na zaproszenie do tego tagu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://monicas-reviews.blogspot.com/