ANT MAN



Czuje sie nieco tutaj nadwornym recenzentem marvelowskich tworów. Ostatnimi czasy bowiem studio zalało nas pokaźną porcją dość niezłych produkcji nad którymi warto się pochylić. Dziś kolejna dawka filmowych emocji- cytując plakaty „mały, ale wariat”- człowiek mrówka!
Dobra, dobra. Człowiek mrówka nie brzmi w sumie specjalnie obiecująco- przynajmniej dla mnie. Historia jednak jest dosyć ciekawa. Poznajemy Scotta- włamywacza, który właśnie zakończył odsiadywanie wyroku i z pomocą dawnego kumpla z celi próbuje powrócić do normalnego życia. Nie jest to jednak w cale łatwe- nikt nie chcę dać pracy mężczyźnie z wyrokiem za czyn chociaż w gruncie rzeczy w dobrej intencji, jednak karalny. Jest on jednak bardzo zdeterminowany, gdyż koniecznie chcę znowu móc spotykać się ze swoją małą córeczką, a do tego potrzebuje pokazać żonie i jej ojczymowi, że wart jest dostania drugiej szansy.  


Życie jednak weryfikuje jego plany. Gdy kryminalni koledzy proponują pewny włam, mimo początkowej niechęci, decyduję się na współpracę. Otwarcie dość skomplikowanego systemu zabezpieczeń nie okazuje się dla niego najmniejszym problem. Zawartość sejfu jednak jest rozczarowująca- znajduję bowiem jedynie dziwny kombinezon. Kombinezon ant-mana.


Historia opiera się jednak na dwóch watkach. Pierwszy to przygotowanie naszego bohatera do jego nowej roli. Druga zaś to zagrożenie, które powoduje, że takowy bohater musi się pojawić- technologia zmniejszania wpada w złe ręce Darrena Crossa, którego celem jest sprzedanie nowej technologii Hydrze.


Sceny gdy nasz bohater jest swoją mniejszą wersją są nakręcone naprawdę w wspaniały sposób. Ogólnie wszystkie efekty są imponujące, warto je również obejrzeć w technice trójwymiarowej. Cały obraz robactwa w filmie jest pokazany niesamowicie realistycznie, jednocześnie te małe robaczki dają jakieś wrażenie uosobienie, tak, że nabieramy do nich sympatii.

Humor odgrywa dość znaczącą rolę, jest nim przepełniony. Zarówno jest tu komizm sytuacyjny jak i czysto postaciowy- wierna kompania towarzysząca Scottowi co chwila doprowadza nas do śmiechu.

Wątek zawirowań rodzinnych- zwłaszcza mówimy tu o relacjach ojcowie- córki, jest niezwykle ładny, ale i wzruszający. Cały film kibicujemy Scottowi by w końcu mógł spędzić upragniony czas z małą, która traktuje go jak bohatera. Również nie może ujść naszej uwadze córka twórcy kostiumu ant mana - Hanka Pyma i jego szorstka troska właśnie o nią.


Film jest świetną rozrywką, gdyż łączy ze sobą wątki familijnej komedii i kina akcji. Czas poświęcony na tą produkcję to chwilę pewne śmiechu, podekscytowania, ale również i pewnej refleksji nad relacjami międzyludzkimi. Prywatnie uważam go za jedna z lepszych marvelowskich produkcji i polecam każdemu.  


/Aniela