Wstałam jak zwykle o 8:00. Nie lubię wcześnie wstawać, ale myśl o tym, że to jedyne wolne chwile dla mnie samej prędko wyciągają mnie z łóżka. Chodzę do I klasy liceum, w związku z tym mam na późniejszą zmianę, a co się z tym wiąże późno kończę. Te kilka porannych godzin, które samotnie spędzam w ogromnym domu są przytłaczające. Moi rodzice są obrzydliwie bogaci, więc nigdy nic mi nie brakuje. Do szkoły chodzę w eleganckich ubraniach, lecz nie myślcie, że uważana jestem na sztywniarę. To na pewno. Moja szkoła to jedno wielkie sztywniactwo. Chodzą tam same napuszone dzieci, w większości znanych ludzi, m.in. polityków, aktorów, menadżerów itp. Jest to elitarna szkoła, dlatego do niej chodzę. Chociaż sądzę, że rodzice nie puściliby mnie do zwykłej szkoły. Mają na tym punkcie fioła.
Nie żebym nie lubiła swojej szkoły. To bardzo fajne miejsce. Lubię się uczyć, więc staram się jak najwięcej czerpać z tego co nauczają. Niestety nie są to jakieś ciekawe rzeczy. Dlatego nie można mnie nazwać kujonem. Moje stopnie nie są bynajmniej zadowalające, Zamiast się uczyć najczęsciej czytam książki. Jest to bardzo ciekawa rozrywka, a dla mnie jedyna. Nie mam znajomych, a co dopiero przyjaciół. Jestem raczej niedostępna lecz nie nazwałabym siebie nieśmiałą. Jestem pełna sprzeczności. Pełna dopowiedzeń.
Po śniadaniu i porannej toalecie, jestem gotowa do wyjścia. Mam jeszcze 2 godziny, więc spokojnie siadam na miękkiej kanapie i sięgam po książkę. Moi rodzice nie szczędzą mi na książki, dlatego dorobiłam się własnej biblioteczki. Wchodząc do niej czuję się jak w niebie. Mogłabym z niej nie wychodzić. Uwielbiam zapach książek – każda pachnie inaczej. To jak ludzie. Każdy ma inny zapach, każdy pachnie historią, którą warto opowiedzieć, lecz również tajemnicą, której nie powinno się odkryć.
Minuty szybko mijają na lekturze. Dopiero gdy dzwoni mi telefon orientuję się, że jestem już spóźniona. Szybko łapię torbę z książkami i wybiegam z mieszkania. Do szkoły dojeżdżam najczęsciej tramwajem, by poczuć trochę trudności jaką zwykli ludzie muszą znosić. Rodzice woleliby bym jeździła samochodem z szoferem, ale ja uparcie stoję na swoim.
Gdy dobiegam do przystanku, wskakuję do tramwaju i siadam na miejscu przy oknie. Plusem późniejszej zmiany jest to, że przynajmniej nie ma tłoku w tramwajach. Zakładam słuchawki i zanużam się w lekurę.
Gdy słyszę pierwsze tony mojej ulubionej piosenki odrywam się od lektury i odwracam twarz ku słońcu. Przyjemne promienie utulają moją twarz pozwalając oderwać się od szarej rzeczywistości. Pomału odprężam się i rozpływam w ciepłych promieniach.
Nagle ciepło znika i zastepuje go cień. Odwracam głowę i otwieram oczy. Przede mną stoi dość wysoki, lekko umięśniony chłopak mniej więcej w moim wieku. Przyglądam mu się nie za bardzo wiedząc o co chodzi. Gdy porusza ustami domyślam się, że mówi coś do mnie i pośpiesznie ściągam słuchawki.
-Przepraszam, czy tu jest zajęte?-odzywa się nieznajomy.
Kompletnie nie wiem o co mu chodzi dopóki nie wskazuje na siedzenie obok. Zupełnie zapomniałam, że leży tam moja torba. Szybko zdjęłam ją z siedzenia,a chłopak widząc moje zakłopotanie ewidentnie jest zadowolony. Pomału uśmiecha się, co doprowadza mnie do szału. O co mu chodzi?
-Co się tak szczerzysz? - pytam rozzłoszczona.
-Twoje zmieszanie i nagła zmiana nastroju.-odpowiada. O co mu chodzi? A może to kompletny wariat? - Nie, nie jestem szalony.-Skąd on wie o czym ja myślę? - Wszystko maluje się na twojej twarzy. Gdybyś tylko zechciała zdjąć okularki z pewnością każda osoba w tym tramwaju mogłaby przeczytać każdy rozdział twojego życia.
Co ten wariat wygaduje!? Jednak zdejmuję okulary i czekam na reakcję przystojnego "szaleńca". Nigdy jeszcze nikogo nie nazwałam przystojnym. W ogóle nikt i się nigdy nie podobał. Żaden znany aktor, szkolny przystojniakczy ktokolwiek. Może jestem pod tym wzgędem dziwna, ale nikt nigdy nie wydał mi się choćby w przybliżeniu "ideałem", a tu pojawia się jakiś "psychol" i pierwsze co mam na myśli to, że jest przystojny. Co tu się dzieje?!
Lustuję go jeszcze raz wzrokiem i otrząsam się ze swoich przemysleń. Chyba coś nie ominęło, bo chłopak siedzi z utwartymi ustami kompletnie zaskoczony. Odwracam się szybko, by sprawdzić czy czegoś za mną nie ma, ale niczego niepokojącego tam nie widzę. Odrwacam się ponownie, ale jego wyraz twarzy się nie zmienia. Wpatruje się we mnie świdrującym spojrzeniem, przez co moje policzki od razu stają się czerwone i pośpiesznie patrzę, czy nikt nam się nie przygląda. Jednak wszyscy zajęci są swoimi sprawami. W końcu zaczynam się śmiać i pytam:
-To jest jakiś głupi sposób na podryw?
-Co?-pyta pośpiesznie.- Nie... Ale... Twoje oczy...
-Co z nimi?
-Są...
-O nie- przerywam mu. - Koniec. Wiedziałam, że to jakiś głupi żart. Proszę dać mi spokój, bo zawoła zaraz o pomoc i to się żle skończy.
Zakładam okulary i odwracam się do okna.
-Nie. Chodzi o to, że nic nie widzę. Twoje oczy... Ja po prostu nic w nich nie widzę. Proszę porozmawiaj ze mną jeszcze.
Zdziwiona odracam się. Czego on w nich nie widzi? Nabija się ze mnie? Moja rozsądna strona twierdzi, że na pewno to głupi żart, lecz nie przekonuje to mojej drugiej części. Wiem, po prostu wiem, że nie jest to żart, tylko coś poważnego.
-To co z tymi moimi oczami nie tam?
-Bo widzisz...
Przerywa mu głos mówiący o kontroli biletów. Szybko zaczyna zbierać swoje rzeczy i rzuca mi kartkę, mówiąc:
-To mój numer telefonu. Jeśli będziesz chciała i uda ci się to rozwiązać to napisz.
-Zaczekaj...
-Nie mogę. Na pewno się jeszcze spotkamy.

Wybiega z tramwaju, zostawiając mnie jednynie z jakąś głupią karteczką. Zaglądam do środka, lecz znajduję tak tylko te słowa:


"Chociaż działać przysięgam najszczerzej,
z całkowitą nieświadomością faktu,
jakby kto mógł pożądać jego towarzystwa."



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To już koniec jak na razie pierwszego rozdziału. Postaram się dodawać rozdziały mniej więcej raz w miesiącu. Piszcie jak podoba się Wam i jakie imiona dalibyście głównym bohaterom.



/Anonimowa Poetka